Po chwilowym zamieszaniu, sprawa "Kryształowej Nocy" na Kapitolu zaczna się chyba wyjaśniać, ... albo raczej, coraz bardziej przypominać / wyGoogluj / "Last Speach of Nicolae Causescu, 21 December 1989"

 

 Zanim przejdę do tego co wydarzyło się na Waszyngtońskim Kapitolu, Tym, którzy nie pamiętają historii z 1989 roku, przypomnę: 21 grudnia 1989 roku w Bukareszcie doszło do demonstracji na wielką skale, na której, aby zapewne opanować sytuację przemawiał Nicolae Causescu.*  W momencie gdy Causescu gratulował organizatorom zgromadzenia, a zebrani wiwatowali i przyklaskiwali "prezydentowi" Rumunii, nagle, tak jak i na Kapitolu, zaczęło się coś dziać. Dało się slyszec strzały, widzieć krzątaninę na trybuni e wokół Causescu, obraz z przemawiajacym dyktatorem zaczął się trząść, po czym zniknął. Później okazało się że rumuńskie służby specjalne / de facto / porwały Causescu, sąd szybko go osadził, i Causescu wraz z żoną zostali rozstrzelani - wielokrotnie ostrzegałem, ze do pidobnego wydarzenia może dojść we współczesnej Polsce. Tym bardziej jest to realne, jeśli do czegoś podobnego mogło dojść we współczesnym  Waszyngtonie.

- A co się naprawdę wydarzyło w Waszyngtonie?

Wiemy, że tak jak w Bukareszcie w 1989 r. doszło tam do wielkiego wiecu poparcia dla Prezydenta Trumpa ws. sfałszowania Wyborow Prezydenta 2020. Na wiecu przemawiał Donald Trump. / warto by wiedzieć o ktorej dokładnie godzinie /. 

 

O godzinie 13:00 na Kapitolu, pod przewodnictwem Mike Pence, rozpoczął się proces zliczania głosów elektorskich. Po nieudanych zabiegach, aby nie dopuścić do tzw. "objection", czyli próbie podważenia wyników wyborów przez senatorów-zwolennikow Trumpa, podczas zaliczenia (lub nie) głosów stanu Arizona do "objection" jednak doszło. Zgodnie przepisami połączone posiedzenie amerykańskiego Senatu i Izby Reprezentantów rozdzieliło się aby przedebatowac "objection", a następnie to przegłosować. Nie wiadomo czy dokladnie w tym czasie Trump przemawiał do tłumów przed Kapitolem, ale wiadomo, że właśnie przed głosowaniem "objection" co do legalności głosów z Arizony, przed głosowaniem, doszło do "ataku" na amerykanski Kapitol.

W tym momencie mała dygresja: w Ameryce, przy glosowaniach, nie ma czegoś takiego jak "dyscyplina partyjna". Senatorowie i członkowie Izby Reprezentantów reprezentują wyborców, a nie partię. Głosują jak chcą. I to jest bardzo ważne przy analizie tego co się wydarzyło.

 

Tak więc, zanim doszło do głosowania ws. legalności głosów elektorskich z Arizony proces ten został zakłócony i do glosowania nie doszło. Czyli w jakimś sensie stało się to, o co zabiegali demokraci chcac nie dopuścić do "objection".

 

To, co się wydarzyło później nie było już tym, czym mogłoby być, gdyby do ataku na Kapitol nie doszło. Senatorowie powycofywali swoje "objection" , część członków Izby Reprezentantów , w tym zapewne i demokratów, zagłosowała inaczej niż zagłosowałby gdyby do ataku na Kapitol nie doszło. Konstytucyjny proces odwolawczy w sfałszowanych w USA wyborach został wypaczony, ... właśnie po ataku na Kapitol. Trump na tym ataku stracił, zyskali demokraci. Trump nie planował siłowego "sprostowania"  wyników wyborów.

 

A teraz najciekawsze. Znany wielu komentator, Pan Kalbarczyk, w swoim ostatnim streamie doniósł, że Trump ewakuował się do Teksasu. Czy sam się ewakuował, czy go ewakuowano, nie ma w sumie znaczenia bo "proces bukaresztanski" w Waszyngtonie wciąż trwa. Były naciski i negocjacje, aby Trumpa , w trybie natychmiastowym usunąć ze stanowiska prezydenta USA. Sprawę zablokował Mike Pence. Jak wszystko się zakończy i czy rozstrzelają Trumpa nie wiadomo. W tej chwili demokraci pracują nad impeaczmentem legalnego prezydenta USA, czyli nad postawieniem go w stan oskarżenia. Wygląda na to, że  "demokratyczny" zamach stanu w USA nie do  końca się powiódł, ale sprawa jest rozwojowa. Co w tej chwili dzieje się z Trumpem tak naprawdę nie wiadomo.

 

Puenta i skojarzenie jest takie: aby Hitler mógł dojść do wladzy musialo dojśćść do podpalenia Reichstagu. Aby do wladzy doszedł Biden wystarczyło na Kapitolu wybić kilka szyb. / To i tak nieźle pięć ofiar zamieszek na Kapitolu to pryszcz w porownaniu z tym ilu konkurentów w procesie dojścia Hitlera do władzy zginęło w Niemczech. Historia lubi się powtarzać, sprawdzone "procedury" też. : /